Północ wybiła, ciemności bez granic,
Rzeka się toczy, w księżycu lśniąc,
A dalej, za rzeką, ogniska paląc,
Nieznane plemię, trwoży noc.
Jutro spotkamy i wyjaśnimy,
Do kogo należeć ma ziemia ta;
Im czarny kamień daje siły,
Nam — krzyżyk chroniący od zła.
Znowu obchodzę wzgórki i jamy,
Tu będą rzeczy, muły — tam.
W tym nieprzyjaznym kraju Sidamo
Drzewa nie rosną — piasek sam.
Miło jest myśleć: nie kajamy przed nikim,
Z dumą czynimy kolejny krok —
I znowu droga żółtym wężykiem
Będzie wiodła ze stoku na stok.
A jeśli jutro fale Uebi
Mój dech przedśmiertny wplączą w swój huk,
Martwy, zobaczę, jak w bladym niebie
Z ognistym czarny zmaga się bóg.
Полночь сошла, непроглядная темень,
Только река от луны блестит,
А за рекой неизвестное племя,
Зажигая костры, шумит.
Завтра мы встретимся и узнаем,
Кому быть властителем этих мест.
Им помогает черный камень,
Нам — золотой нательный крест.
Вновь обхожу я бугры и ямы,
Здесь будут вещи, мулы тут;
В этой унылой стране Сидамо
Даже деревья не растут.
Весело думать: если мы одолеем, —
Многих уже одолели мы, —
Снова дорога желтым змеем
Будет вести с холмов на холмы.
Если же завтра волны Уэби
В рев свой возьмут мой предсмертный вздох,
Мертвый, увижу, как в бледном небе
С огненным черный борется бог.